Nowy rok..
Dochodzę do wniosku, że tak mało się sobie zwierzam. Mielę językiem tam gdzie
nie nadstawiają dla mnie ani ucha, ani serca. Nigdy nie potrzebowałam zbytniego
oparcia, a już tym bardziej współczucia. Słabości kojarzyły mi się z elementami
hańbiącymi wizerunek, bo zawsze chciałam wyrosnąć na silną kobietę! Nie na
feministkę, chłopczycę czy ignorantkę. Marzyłam o tym by epatować optymizmem i
posiadać umiejętność wyłączania skrajnie nieprzyjemnych emocji. Oczywiście nie
chcę tutaj przesadzać, pokazywać wyższości mądrości i doświadczenia.. Każdy ma
swoją historię, a moja pomimo starań nie zawsze była wewnętrznie spokojna.
W stosunkowo
niedługim życiu zakochałam się o jeden raz za dużo i być może za poważnie jak
na swój wiek. Pomimo ogromnej porcji miłości dostarczanej mi przez rodziców
jakoś nie zawsze potrafię okazać uczucie, bo choć pali mnie w środku żywy ogień
pragnienia bliskości z wybrankiem to za cholerę nie mogłam się przełamać. Kiedy
tylko pozwoliłam krtani wytworzyć brzmienie, umysł konwertował dobre intencje w
czysty pojazd. Pomijam już fakt wiecznego niezdecydowania i niekompetencji..
Gdybym miała wyrysować sinusoidę swoich związków, opierała by się na wzorze
epok humanistycznych tzn. góra i dół to dwa różne typy, każda kolejna epoka to
na pozór coś innego choć niekoniecznie sprawdzalnego skoro za każdym razem
wraca się do uniwersalnych podstaw. A wielcy mówili: do trzech razy sztuka, nie
wchodzi się do tej samej wody. Ja krzyczałam: Prawda! Nienawidzę! Zapomnę! Nie
wybaczę! To paradoksalnie pozwoliło mi dojść do wniosku, że najprawdziwsze
uczucie jest w stanie wiele przetrwać, bo serce przebaczy i rzeczywiście
zapomni.
Początkowo
stosowałam masę leków tj. płacz, szantaż, ignorancja, koleżeństwo,
'nowanowamiłość'. Niektóre były dobre choć krótkotrwałe, inne znów niosły za
sobą efekty uboczne. Przeszło mi gdy znalazłam narkotyk, a on wybitnego
trenera. Uwierz mi na słowo, że uzależnienie to nie zabawa! Wyobraź sobie, że
twoje uzależnienie ma uczucia, a Ty przez 2 lata powtarzasz sobie "od
jutra rzucam!". To przykre, ale jak inaczej postąpić? Jestem wdzięczna
rozsądkowi za pomoc w odsunięciu halucynogenów Pozór i niedoprowadzenia do
długotrwałych zniszczeń, schizofrenii, ślubu i samobójstwa. Co prawda masochizm
bywa interesujący, ale przeżywanie go dzień w dzień byłoby wykwintnie
wyczerpujące.
Prawdziwą leczniczą
ambrozją była samoterapia. Przestałam kłamać. Już nie widzę jej przed lustrem
tak zgniłej jak przed kilkoma miesiącami. Nie tracę czasu na sztuczne
przyjaźnie, nie komentuję komentarzy komentujących, nie żądam od ludzi
zainteresowania. Dojrzałam w wielu dziedzinach życia i niezaprzeczalnie, wiele
dróg zmieniło swój bieg. Jedna tylko ścieżka prowadzi mnie wprost w przestrzeń duszy, którą o jeden raz za dużo kocham i za poważnie jak na swój
wiek.
brollyontheblink